sobota, 26 grudnia 2015

Bańki chińskie

No to blog już prawie skończony, już jakoś wygląda :) 

   Tylko ja nie :p Dzisiaj rano się zważyłam (ostatnio jadłam koło 17, poszłam spać o 3:00, więc dłuuugo trawiłam) i ważę najwięcej w swoim życiu. 53kg przy wzroście 165cm. No cóż, kubeł zimnej wody Nelo! :D

   Święta już się kończą, a ja jestem nawet z siebie zadowolona. Wybierałam chude potrawy i się o dziwo nie przejadałam :) Satysfakcjonujący początek.


   Tak się zastanawiam, czy znacie lub stosujecie środki na odchudzanie, które faktycznie coś dają? Wiadomo, że dieta i ćwiczenia są najważniejsze. Często jednak widzi się reklamy wspomagaczy, suplementów i różnych środków na odchudzanie i cellulit. Zawsze wątpiłam, żeby dawały jakieś skutki, ale jeśli coś znacie, to dawajcie! :D

   Ja raczej wierzyłam w bardziej "mechaniczne" metody. Stosowałam kiedyś bańki chińskie i pamiętam, że pomagały. Do tego robiłam Squat Challenge i moja pupa bardzo szybko szczuplała.


  Zabiegi robiłam sobie sama, na najzwyklejszej oliwce. Bańki kupiłam w aptece za około 20zł. Stosowałam je na pośladki, uda i brzuch co drugi dzień. Godzinę przed i po piłam trochę więcej wody i powstrzymywałam się od jedzenia. Wtedy zauważyłam efekty po jakichś 2 tygodniach, chociaż podobno było coś widać już ciut wcześniej.
  Teraz zacznę stosować  je w nowym roku. Wolę wykorzystać do nich ręce mamy, bo robienie ich samemu jest trudne ze względu na ból.



Wesołego końca Świąt! :)  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz